sobota, 16 lutego 2013

Rozdział trzydziesty siódmy ♥

Odkąd ostatni raz widziałam mojego Justina na żywo minęły już trzy tygodnie. Codziennie wieczorem, patrzę na jego zdjęcie w moim telefonie i zastanawiam się dlaczego to wszystko tak po prostu prysło. Tak cholernie mi go teraz brakuje. Kiedy tylko przypomnę sobie jego ciepły dotyk, miękkie usta w tej chwili kiedy zawsze całowały moje, te piękne czekoladowe oczy to łzy cisną mi się same do oczu. Od naszej powiedzmy rozmowy telefonicznej prawie nic nie jadłam, tylko płakałam cały dzień, kiedy przyjaciółka mnie pocieszała. Opowiedziałam jej wszystko tak jak było. Nic nie powiedziała wtedy, nie wiedziała co. Ale teraz tak strasznie jej dziękuję że ze mną jest. Nie wyobrażam sobie teraz gdybym miała siedzieć w domu sama. Nie wiem co mogłoby się stać.
   - Masz - do pokoju wparowała Ann rzucając we mnie małym kartonikiem. Szybo zdążyłam sie zasłonić rękoma aby nie dostać w twarz i chwyciłam pudełeczko obracając je w palcach. Nie wiedziałam co z nim zrobić. Ta strasznie się tego bałam. - No dalej, idź nasikaj na ten badyl bo chce wiedzieć czy będę ciocią czy nie - posłałam jej najbardziej piorunujące spojrzenie jakie tylko umiałam po czym niepewnie udałam się do łazienki.
    Zamknęłam za sobą drzwi na klucz po czym wyjęłam test ciążowy z opakowania. Obracałam biały plastikowy patyczek i zastanawiałam się czy na prawdę chcę wiedzieć to teraz. To nic nie zmieni przecież - pomyślałam - i tak go straciłam - do moich oczu cisnęły się po raz kolejny łzy, ale w końcu podjęłam decyzję.
   Osunęłam majtki wraz ze spodniami do kolan i usiadłam na toalecie siusiając troszeczkę na prostokąt w mojej dłoni. Odstawiłam go na umywalkę i wcześniej myjąc dłonie wyszłam do przyjaciółki, która od razu mocno mnie przytuliła.
   - Musimy poczekać parę minut - szepnęłam - Pójdziesz ze mną na grób rodziców jak już będzie po wszystkim ? Chciałabym z nimi porozmawiać ... - szepnęłam strasznie cicho wtulając głowę w obojczyk przyjaciółki.
   - Pewnie - powiedziała gładząc delikatnie moje plecy

*Oczami Justina*
   - Lądujemy już - szarpnął moje ramie Kenny, wybudzając mnie ze snu. - Ostatni przystanek i wracasz do domu - oddalił się na swoje miejsca, zostawiając mnie abym się przebudził.
   Po raz kolejny śniła mi się ona. Jej śliczna buźka z lekko zarumionymi policzkami, jej wielkie oczy patrzyły wprost na mnie, a na ustach gościł wielki uśmiech. Dziewczyna leżała na trawie, i śmiała się ze mnie, ponieważ miałem na nosie pełno bitej śmietany.
    W moim oku zakręciła się słona łza, która już po chwili potoczyła się po policzku na którym widniał nadal od duszony ślad po poduszce.
   - Jakim ja jestem debilem - codziennie mówiłem do siebie te cztery słowa, i to nawet po kilka razy. - Jakim ja jestem debilem że pozwoliłem jej odejść - szepnąłem po raz kolejny do siebie i zapiąłem pasy, ponieważ samolot zaczynał podchodzić do lądowania. Kolejna porcja łez poleciała z moich oczu a moje serce już i tak rozłamane na małe kawałeczki pękło jeszcze bardziej.
Zacisnąłem ręce na poduszce, chcąc jakoś opanować swoją złość, jaka nagle mnie ogarnęła. Byłem tak strasznie zły na siebie, za to że pozwoliłem odejść mojemu całemu światu odejść wraz ze słowami że nie chcę tego dziecka. To nie tak że go nie chce. Po prostu nie byłem gotów, nie byłem gotów na coś tak wielkiego, ale teraz czuję że nawet gdybym był ojcem musiałbym być gotów i chciałbym mieć to dziecko, zrobiłbym wszystko byle żeby jej nie zranić.
   Jeszcze mocniej zacisnąłem palce na poduszce, aż pobielały mi knykcie. Z oczu płynęły mi łzy, których nie miałem najmniejszej ochoty wycierać. Już nie dawałem rady. Kiedy tylko widziałem w snach jej twarz, jej śmiech, ją to tak cholernie tęskniłem. Za tym wszystkim, za jej dotykiem, za jej malinowymi ustami, za tym że po prostu była obok mnie.
   - Witamy w Nowym Jorku. Życzymy miłego pobytu oraz dziękujemy za wybór właśnie naszej prywatnej linii lotniczej - odezwał się głos w głośnikach samolotu a ja otarłem łzy i rozpinając pas wysiadłem z samolotu.
   - No to teraz do hotelu, i w końcu się wyśpisz Justin - poklepał mnie po plecach Usher, uśmiechając się blado w moją stronę.
    - Możemy wstąpić jeszcze w jedno małe miejsce ? - zapytałem Usha, który lekko się zdziwił
    - Gdzie ? - zapytał ciemnoskóry taszcząc za sobą swoją wielką walizkę.
    - Chciałabym zrobić coś dla Rose, i odwiedzić grób jej rodziców - szepnąłem lekko zmieszany. Założyłem moje ciemne okulary chcąc aby fani nie widzieli moich poczerwieniałych oczu od płaczu. Nie chciałem dać im do zrozumienia że coś jest nie tak.
    - Ale ... - szepnął. Widocznie nie chciał abyśmy tam pojechali - Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł - zmieszał się trochę i podążył dalej za Kennym.
    Weszliśmy na wielką halę lotniska gdzie już czekały moje fanki. Jedna wrzeszczała przez drugą , a ja przyczepiłem sobie wielki uśmiech na twarz i pokiwałem w każdą stronę fanom aby nie dać im do zrozumienia że mam ich w dupie.
    - Proszę, to dla mnie ważne. - powiedziałem do chłopaków, którzy dochodząc do samochodu wrzucili do bagażnika nasze bagaże. Kenny kiwnął głową na znak ze możemy pojechać a ja usiadłem na tylnym siedzeniu naszej czarnej limuzyny.
    - Wiesz gdzie to w ogóle jest ? - zapytał Usher - Wiesz jak trafić ?
    - Tak wiem - uśmiechnąłem się blado po czym wyjąłem z kieszeni swojego iPada i podłączyłem do niego słuchawki, zagłębiając sie w muzyce .
    Przymknąłem oczy i myślałem nad tym czy los da jeszcze mi kiedykolwiek porozmawiać, a co dopiero porozmawiać z Rose. Modliłem się aby los dał mi chociaż jedną szansę aby to wszystko naprawić, abym mógł chociaż raz zobaczyć jej piękne ciemne oczy, abym mógł chociaż ostatni raz zaciągnąć się jej cudownym zapachem.
   Moje myśli przerwało lekkie stuknięcie w moją nogę. To Kenny mnie klepał abym zdjął słuchawki.
   - No dobra młody, pospiesz się bo nie będziemy tu długo na ciebie czekać - odwrócił się z powrotem w stronę kierownicy i zatrzymał pojazd tuż przy  bramie na cmentarz.
   -Dzięki - powiedziałem, i ubierając swoją czapkę i okulary które zdążyłem zdjąć w aucie trzasnąłem drzwiami lśniącego czarnego auta ruszyłem szybszym krokiem w kierunku który obrałem.
    Cmentarz był dla mnie strasznie dołującym miejscem, pewnie jak dla każdego kto tu przychodził. Nie potrafiłem uśmiechnąć się nawet sam do siebie. Wiedziałem dokąd mam iść i cicho pod nosem liczyłem tylko mijane alejki aby nie zabłądzić. Kiedy doszedłem do odpowiedniej, skręciłem w prawo i szedłem przed siebie widząc nie wielki drewniany krzyż jaki stawiają w standardzie pogrzebowym. Przy grobie siedziała jakaś blondynka, a zaraz obok niej brunetka. Z każdym krokiem byłem co raz bardziej niepewny czy powinienem tamu komuś przeszkadzać. Wpatrzyłem się w plecy brunetki i nie zauważając nie wielkiego głazu na mojej dróżce potknąłem się robiąc przy tym trochę hałasu.
    Dwie dziewczyny siedzące zaledwie parę metrów przede mną odwróciły się w moja stroną, i w tym momencie z mojej twarzy odpłynęła krew a w moich oczach zebrały się łzy. To była ona.
_________________________________________________________
No to przepraszam że też troche długo nie pisałam . W tygodniu nie mam za dużo czasu na pisanie i tak dalej, ale mam nadzieję że co weekend będę mogła pisać nowy rozdział. Coś mi się zdaje że to może być już powoli koniec przygód Rose i Justina, a wy jak uważacie ? MOJE OPOWIADANIE JUŻ SIĘ ROBI NUDNE ? CZY CHCECIE JE CZYTAĆ DALEJ ? ♥

DZIĘKUJĘ

@bieber69jerry

oraz 

@swaggyjusteen

ponieważ to one zawsze mnie motywują abym dodawały nowy rozdział ♥ DZIĘKUJĘ ♥

14 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny ale to jak zawsze :) No nie powiem bo trochę się smutno zrobiło ale mimo wszystkiego i tak mam nadzieję że im się ułoży i czekam niecierpliwie na wiadomość czy Rose jest w ciąży czy nie! ;) Bardzo mi miło że wymieniłaś mnie tam na dole i oczywiście czekam na kolejny wspaniały rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. awww <333 nie ma za co kochanie :) pisz dalej! :))) uwielbiam to opowiadanie :DD co do rozdziału... dlaczego w takim momencie? jestem ciekawa czy Rose jest w ciąży i jak zareaguje na spotkanie z Justinem... proooszę cię dodaj nowy jak najszybciej :))) czekam :) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  3. woow ! ale spotkanie .. ciekawe co teraz zrobi Rose..
    wooow ..
    pisz dalej, nie kończ go . uwielbiam tego bloga :)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  4. jezu codowne są twoje rozdziały .Pisz dalej ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie może być koniec ich historii, to jest świetne, serio;) Strasznieee jestem ciekawa czy ona jest w ciąży czy nie, i co teraz dalej będzie skoro on ją poznał xD
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie jest mega. Bie kończ!! Zawsze czekam na nm. Tak jak w tej chwili.*.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje opowiadanie jest genialne. Błagam, nie koncz go. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Masz wielki talent. Podziwiam Cię. :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak Ty chcesz skończyć to ja nie wiem czy Ty wiesz, ale ja Ci zabraniam! Kategorycznie Ci tego zabraniam! Rozdział genialny i mi się ogromnie podoba, dlatego niecierpliwie czekam na kolejny. Bardzo mnie ciekawi czy ona będzie w tej ciąży czy jednak nie... Czytając cieszyłam się, że w końcu się dowiem, a tu BOOM - nie ma. Mam nadzieję, że w najbliższym rozdziale się tego dowiemy.

    @SwagggerLove
    swagggerlove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknepięknepiękne :))). Ślicznie piszesz! Czekam na NN / laura.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie kończ tego prosze.To jest wspaniale.

    OdpowiedzUsuń
  11. nie jeszcze nie jeszcze togo nie kończ ,dzisiaj rano zaczełam czytać i niemoge sie doczekać nastepnego rozdziału ,oby jak najszybciej prosze ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. nie kończ, wymyśl coś fajnego! super się go czyta, czekam na następny rozdział, oby jak najszybciej! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. omg! cudowny rozdział! *_*
    czekam na nn .<3


    @Michaelowax3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojej świetne opowiadanie i na pewno chcę czytać dalej, 2dni zajęło mi przeczytanie i mogę powiedzieć że właśnie teraz robi się zajebiste :D Czekam z niecierpliwością na nexta :D Możesz mnie powiadomić na tt @TeleDul

    OdpowiedzUsuń