- Hallo? - zdziwiłam się słysząc odgłosy w tyle. W pierwszej chwili
chciałam już rzucić telefonem. Poczułam napływającą złość kiedy
zorjętowałam się kto do mnie dzwoni.
- Witaj, Rose. Przepraszam że się nie odzywałam, już chyba miesiąc minie... - odezwał się głos w słuchawce.
- Nie dosyć że pozwoliłaś mi wyjechać z domu, a nawet tego chciałaś to nawet nie zadzwoniłaś sprawdzić gdzie jestem, czy żyję... - łzy napłynęły mi do oczu. Już minął miesiąc odkąd wyprowadziłam się z domu, a ona nawet ani razu nie zadzwoniła. Nie martwiła się o mnie ani nic. Przełknęłam głośno ślinę i mówiłam dalej : - Jest mi tu lepiej niż w domu. Nareszcie mam spokój i nie mam tak wkurwiającej rodzinki. A teraz musze już kończyć...
- Rose! Nie odzywaj się do mnie w ten sposób. John mówił.... - o nie , tylko nie on. On był powodem przez którego się pokłóciłyśmy i tego że mieszkam teraz tu. W sumie powinnam mu podziękować.
- W kółko tylko John, John, John. Nie pamiętasz już dlaczego sie wyprowadziłam z domu? Pamiętasz co się stało z moją gitarą? To była jego wina a ty wierzysz temu smarkaczowi bo co?! Bo jest dla ciebie ważniejszy niż głupia rozwydrzona córka taka jak ja! - powiedziałam prawie na jednym oddechu - Sory, nie mam ochoty z Tobą gadać! Narazie! - krzyknęłam do słuchawki, i nie czekajac na odpowiedź rozłączyłam się a łzy napłynęły mi do oczu. Położ-yłam się na łóżku wtulając głowę w poduszkę i płacząc jak małe dziecko. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie silny trzask tłuczonej szklanki, a następnie pukanie do drzwi.
- Proszę- powiedziałam zaspanym głosem podnosząc się do pozycji siedzącej i przecierając wierzchem dłoni zaspane oczy.
- Przepraszam, nie chciałem Cię budzić ponieważ spałaś jak mały aniołek ale jest już 18 p.m a ja mam pewne ... - nie do kończył zdanie - ... Boże, co się stało? Ty płakałaś? - odrazu Justin podbiegł do mnie i mocno przytulił. Kiwnęłam głową potwierdzając pytanie chłopaka. - Co się stało ? - szepnął mi do ucha głaszcząc moje plecy i ramiona.
- Mama dzwoniła. Po miesiącu przypomniała sobie że istnieję - zaśmiałam się lekko i oderwałam od chłopaka - Jakie miałeś plany?
- A, powiem Ci jak się ładnie ubierzesz w jakąś ładną sukienkę i zejdziesz już gotowa na dół. - chłopak wstał z łóżka i ucałował delikatnie mój policzek a następnie znikną za drzwiami.
Zrobiłam tak jak on, tylko że udałam się do łazienki w celu wzięcia szybkiego prysznica i nałożenia lekkiego makijażu. Po odprawieniu tych czynności ubrałam bieliznę którą kiedyś dostałam od chłopaka i podeszłam do szafy. Kiedy ją otworzyłam moim oczom ukazała się prze śliczna sukienka. Biało kremowa koronkowa sukienka bez ramiączek wisiała na fioletowym ramiączku. (klik)Nigdy wcześniej jej tu nie widziałam. Wyjęłam ją i obróciłam aby spojrzeć na tył. Z tyłu była przyczepiona zgięta na pół fioletowa karteczka.
- Wiedziałem, że nie będziesz wiedziała w co się ubrać więc, załóż tę kreację. Rozmiar powinien pasować. Jak będziesz gotowa to zejdź na dół. Buziaczki - przeczytałam cicho pod nosem i uśmiechnęłam się sama do siebie. - Dziękuję - szepnęłam, ale wiedziałam że będę musiała mu podziękować, a nie sukience do której właśnie mówiłam.
Nie czekając ani sekundy dłużej założyłam ją na siebie i muszę przyznać że świetnie pasowała do mojej karnacji oraz koloru włosów. Wybrałam czarne szpilki i tego samego koloru kopertówkę. Gotowa zeszłam na dół a tam czekał gotowy już Justin. Szatyn ubrany był standardowo w ciemne rurki z opuszczonym krokiem, oraz białą koszulę. W ręce trzymał swoją czarną skórzaną kurtkę a na nogach miał już założone czarne wysokie z zielonym neonowym paskiem supry. Wyglądał jak wyjęty prosto z jakiegoś czasopisma, jak z jakiejś sesji zdjęciowej. Na jego widok zrobiło mi się gorąco i przygryzłam lekko wargę. Chłopak zrobił to samo i lekko się zarumienił. Bez słowa podszedł do mnie i spoglądał głęboko w moje oczy.
- Wyglądasz... wow - nie mógł z siebie wydusić słowa więc przycisnął mnie mocno do siebie i pogłębił pocałunek bardzo mocno tak że był on chyba naszym najbardziej namiętnym pocałunkiem jak do tej pory. Kiedy oderwaliśmy się od siebie ponownie przygryzłam dolną wargę a chłopak bawił się moimi lekkimi lokami które zrobiłam sobie przed wyjściem z pokoju. - Chodź, jedziemy. - spytałam na niego pytająco lecz Justin chwycił mnie tylko za rękę splatając nasze palce i ciągnąc w kierunku drzwi wyjściowych.
- Dokąd jedziemy? - zapytałam lecz on nie odpowiedział tylko jak dżentelmen otworzył mi drzwi od strony pasażera i zamknął je za mną następnie wsiadając za kierownicę i ruszając z piskiem opon. Zapieliśmy czarne pasy bezpieczeństwa i patrzeliśmy prosto przed siebie.
- To niespodzianka - odezwał się. On to ma refleks, pomyślałam.
- A w jakim celu tam jedziemy? - próbowałam sie czegoś dowiedzieć ale na marne ponieważ on kręcił głową że nic nie powie. Udawał nawet że zaklucza buzię kluczykiem i wyrzuca go za siebie. Wyglądał przy tym tak słodko. - Dobra nie chcesz to nie mów. Też Ci nie powiem ...
- Czego mi nie powiesz? - zapytał podejrzliwie.
- Nie wiem, ale jak coś będę wiedzieć to Ci też nie powiem. - uśmiechnęłam się i udałam obrażoną. Chwilę później poczułam jak jego silna dłoń głaszcze moje kolano a zaraz idzię głaszcząc udo jeszcze wyżej.
- No nie obrażaj się już. Przepraszam, ale zaraz się dowiesz. To ma być niespodzianka - kreślił palcem na mojej nodzie nie znane wzory, nadal wzrokiem śledząc ulicę i rzucając krótkie spojrzenia w moją stronę. Kiedy jego rękę powędrowała aż do skrawka sukienki pacnęłam go w nią cicho się śmiejąc. Wziął rękę i przerzucił bieg na wyższy. - No ej. - powiedział głosem małego dziecka. Rzucił na mnie wzrokiem i ponownie zabrał głosu - Widzę że dobrą sukienkę wybrałem. Chyba pasuje - uśmiechnął się i prowadził auto dalej, zwalniając w środku lasu. Skręcił w małą polną uliczkę oświetloną przez nie wielkie ogrodowe lampeczki powbijane z jakiś metr od drogi.
- Tak, jest naprawdę niesamowita. Jest śliczna. Dziękuję - Przybliżyłam swoje usta do jego policzka i już miałam go ucałować kiedy obrócił głowę a nasze usta się spotkały a Justin pogłębił pocałunek.
Chłopak nacisnął delikatnie hamulec zatrzymując auto i wyłączając silnik. Położył dłoń na moim policzku a drugą poczochrał delikatnie moje włosy. Ja zrobiłam to samo z jego włosami a drugą ręką błądziłam po jego umięśnionym torsie. Przez jego koszulę mogłam wyczuć naprężone mięśnie i muły mojego ukochanego. Wsunęłam ręce pod jego koszulę i napawałam się miękką skórą której właśnie dotykałam, nadal oddając każdy pocałunek chłopaka.
- Oh, może nie w aucie - powiedział szepcząc mi prosto w usta. Nie chętnie wyjęłam ręce z pod jego koszulki i ścisnęłam za oba policzki chłopaka ostatni raz namiętnie go całując. Usiadłam na swój fotel i Bieber zrobił to samo. Nasze oddechy były nie równe i przyśpieszone a walenie naszych rozszalałych serc było słychać niemalże w całym samochodzie.
- Dobrze, jedźmy już. - chłopak odpalił silnik i przejechał z jakieś 50 metrów i zjechał na pobocze.
- No to już jesteśmy na miejscu. - usmiechnął się do mnie po czym wysiadł szybko aby otworzyć mi drzwi.
- No i zakładałam sukienkę aby chodzić w niej po lesie? Wybieg mody dla wiewiórek, dzików, saren i innych żyjątek? - cicho sie zaśmiałam, a chłopak razem ze mną
- Zobaczysz. - uśmiechnął się i podał mi rękę. Chwyciłam ją i poszliśmy wzdłóż małych latarni.
Latarnie nie dawały zbyt dużo światła lecz wskazywały malutkie punkty wzdłóż których trzeba było się kierować. Szliśmy już dobre 10 minut, a tu cisza i pustka. Zaczynałam mieć pewne obawy czy aby napewno nie wywiózł mnie do lasu aby mnie zabić czyt coś tak jak w kiepskich biedronkowych horrorach. Kiedy już miałam pytać się gdzie idziemy zobaczyłam w oddali ocean i kończące się przy nim latarnie.
Kiedy doszliśmy do celu zobaczyłam przycumowaną do pomostu kawałeczek dalej łódź oświetloną na środku świecami. Bieber ścisnął moją dłoń i ruszył szybszym krokiem w jej kierunku. Była to zwykła drewniana niewielka łodeczka. Na dworze słońce już zachodziło więc nie mogłam dokładnie stwierdzić w jakim jest kolorze. Wsiadłam na łódkę i zobaczyłam okryty jedwabnym czerwonym obrusem stolik a na nim dwa białe talerze a obok nich sztućce i kieliszki. Chłopak posadził mnie po jednej stronie a następnie wziął wiosła i odpłynął kawałeczek od brzegu. Na oceanie nie było fal więc nie bujało ani nawet nie kołysało choćby troszeczkę. Wysunął z pod stołu drewniany koszyk a z niego butelkę czerwonego wina. Tutaj było tak romantycznie.
______________________________________________________
Dobra, wyszedł dłuższy tak jak obiecałam. Mam nadzieję że Wam się spodoba bo jak dla mnie ujdzie.
Pod poprzednim postem nie było 15 komentarzy a ja ten rozdział mam już gotowy więc Wam go dodam i mam nadzieję że tym razem dobijecie do 15 komentarzy bo dopiero wtedy dodam następny
<33
Czytasz? = Komentujesz
15 komentarzy = nowy rozdział <3
Ojeeeeju, jak romantico. Aż się rozmarzyłam :D Kurcze, chcę już kolejny! :>
OdpowiedzUsuńKocham takie romantyczne sceny :*
OdpowiedzUsuń@MyLoveIsHuge
super<3 Te scenki romantyczne były boskie ^^ Kocham..
OdpowiedzUsuńI oczywiście czekam na kolejny :))
KOCHAM TE OPOWIADANIE,KOCHAM CIEBIE I WOGULE ^^
Pozdrowionkaa :))
http://jb-dream-love-story.blogspot.com/ -zapraszam :))
też bym tak chciała <3 super rozdział ;*
OdpowiedzUsuńczkam na kolejny rozdział, meega romantycznie i ta łódka marzenie ;)
OdpowiedzUsuńSuper.. Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńLudzie jak czytacie to komentujcie bo będzie szybciej rozdział ! Okażcie trochę szacunku autorce i zostawcie swoją opinię :) Całe opowiadanie mi się bardzo podoba!Bardzo romantycznie :)
OdpowiedzUsuńBoskiii<3 Ludzie, jak czytacie to komentujcie, będzie szybciej rozdział;p Czekam na kolejny rozdział;p
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, ciekawe co bd dalej :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. <33
OdpowiedzUsuńBOSKIII<33
OdpowiedzUsuńzarąbisty! <3!
OdpowiedzUsuńCzadooowwyyyy;D W końcu odezwała się jej mama. Ciekawe po co dzwoniła? ;D Uwielbiam<3 Dodawaj szybko kolejny rozdział;p
OdpowiedzUsuńpewnie z tą mamą będzie jakaś afera ;c
OdpowiedzUsuńsupeeer rodzdział i tak romantycznie ! ;*
OdpowiedzUsuńbd dzisiaj nowy?;)
OdpowiedzUsuńTak, do wieczora powinnam skończyć pisać nn <33
Usuń