- Powodzenia - szepnęłam mu do ucha i mocno przytuliłam kiedy poszedł za kulisy szykować się do występu. Odpowiedziała ciche "dziękuję" i odszedł. Zostałam sama w pierwszym rzędzie modląca się aby wszystko wyszło dobrze. Trenowaliśmy bite 5 godzin więc musiał znać już dobrze układ ale nie była pewna czy da sobie radę. Musi dać.
- ... Przed Państwem bożyszcze nastolatek Justin BIEBER! - wykrzyczała prowadząca ten koncert charytatywny blondynka. Zacisnęłam kciuki i oglądałam występ nie spuszczając wzroku z postaci piosenkarza. Wszystko było idealnie. Rozluźnił się. Wyrażał emocje. Jego wzrok w wolnych chwilach wędrował w moja stronę a na mój widok uśmiechał się i ponownie śpiewał dając z siebie wszystko.
- If I was your boyfriend... - zaśpiewałam pod nosem ostatnie słowa piosenki i zaczęłam bić brawo jak reszta tu zebranych osób. Jakieś nastolatki kawałek dalej zaczęły piszczeć. Justin wyciągnął rękę i posłał im całusa a mi puścił oczko. Uśmiechnęłam się a on zszedł ze sceny i odrazu do mnie podbiegł. Był cały zdyszany i spocony ale nie zwróciłam na to uwagi tylko przytuliłam go z całej siły. - Gratuluję. - szepnęłam mu do ucha a on lekko podniósł mnie do góry i obróciliśmy się w okół własnej osi. Kiedy mnie już puścił odchylił mnie na wysokość ramion i spojrzał głęboko w oczy.
- Dziękuję - powiedział cały zadyszany. Jeszcze raz mnie przytulił - Nie wiem, co bym zrobił bez Ciebie. Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś że tak dobrze tańczysz? Czemu mi nie powiedziałaś że jesteś tą dziewczyną? - zapytał. Nie odpowiedziałam tylko chwyciłam go za rękę i wyciągnęłam z sali po to aby mógł iść się przebrać.
- Przebież się. - powiedziałam i wepchnęłam go do garderoby. Kiedy się już przebrał zapytałam - Jedziemy juz do domu?
- Wtedy na sali, nie odpowiedziałaś na moje pytanie ... - zaczął. Było tak dobrze, już o tym zapomniałam a on oczywiście musiał wspominać ten temat. Boże, zobaczył że to ja. Nauczyłam go choreografii, i więcej już tego nie będę robić. Wypadł najlepiej w swoim życiu dzisiaj a on zadaje durnowate pytania.
- Proszę, jedźmy już. - powiedziałam i wyszłam z garderoby biorąc ze sobą moją torbę w którym miałam dres do ćwiczeń i ciuchy w których przyjechałam. Chłopak wyszedł tuż za mną i chwycił za rękę i pociągnął za nią tak że odwróciłam się i wpadłam na niego, co wyglądało komicznie ponieważ on plecami stykał się ze ścianą a ja oparta całym swoim ciałem o jego ciało.
- Co sie znowu stało że mnie unikasz i nie chcesz odpowiedzieć na pytanie? - zapytał cichym i smutnym głosem
- To ty mi powiedz, czemu mnie unikałeś przez cały dzień?! - prawie na niego krzyknęłam.
Od rana się fochał o byle co. Unikał mnie aż do czasu treningu. Było już tak dobrze na tym koncercie charytatywnym a on musiał to zepsuć tym jednym głupim pytaniem, czemu mu nie powiedziałam? To moja sprawa co mu mam mówic a co nie. Nie musi wiedzieć o mich sprawach. Zachowuje się jakbyśmy byli parą... W pewnym sensie byliśmy ale to tylko ustawka. Muszę wytrzymać do powrotu do domu a potem już nie muszę być jego dziewczyną do następnego razu. - Odepchnęłam się od chłopaka i ruszyłam przed siebie zostawiając go tak samego opartego o ścianę.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?! - krzyknął za mną a ja znieruchomiałam. Myślałam że już nie odpowie, że będzi milczał ale odezwał się. Odwróciłam się w jego stronę a on już szedł w moim kierunku. - Bo zraniłem osobę na której tak cholernie mi zależy! Zraniłem Cię bo nie znałem prawdy, kiedy ją poznałem... - nie do kończył zdania ponieważ przycisnął mnie do ściany opierając po obu stronach mojej głowy swoje silne dłonie - ... Zraniłem Cię , za Ty z tego powodu cierpiałaś. Nie nawidzę się za to dlatego nie potrafiłem spojrzeć Ci w oczy ponieważ byłem powodem twoich łez. - spóścił wzrok, a ja poczułam coś w sercu, nawet nie wiem co. Bicie go przyśpieszyło i zupełnie nie wiedziałam co powiedzieć. Odebrało mi mowę. - Taka jest prawda. Zależy mi na tobie rozumiesz?! - krzyknął - Zadowolona że to powiedziałem?! - kolejne krzyki. Odepchnął się od ściany i poszedł wzdłuż korytarza w kierunku drzwi wyjściowych. Kiedy je otworzył i zniknął za nimi poczułam jak moje serce pęka na malutkie kawałeczki. Czy to możliwe żebym ja też się w nim zakochała? Przecież znamy się z dwa tygodnie, a już się między nami tyle wydarzyło. To nie możliwe abym poczuła coś do niego...
- Tak, mi też na nim zależy - szepnęłam pod nosem i pobiegłam w kierunku w którym on nie całą minutę temu zniknął. Drzwi prowadziły na niewielki czerwony dywan przy którym gromadziło się pełno fanek Justina. - Jest! - krzyknęłam sama do siebie widząc Justina dającego autograf jakiejś dziewczynie i zmierzającego w następnej chwili w stronę podstawionej limuzyny. - Justin! - krzyknęłam, lecz nie odwrócił się pewnie myśląc że to kolejna fanka. - Bieber stój! - krzyknęłam cała zadyszana. Biegłam za nim dość duży kawałek więc nie miałam siły biec dalej tylko po prostu szybko szłam.
Zareagował, chłopak się obrócił i mnie zobaczył. Nie zważając na to co sobie pomyślą inni rzuciłam torbę na ziemie i pobiegłam do niego rzucając mu się na szyję. Stał jak słup soli i patrzył się prosto przed siebie. Widziałam błyski fleszy. Naszym zadaniem jako pary było narobienie trochę szumu. Wypuściłam go z uścisku i spojrzałam głęboko w oczy. Jego czekoladowe kryształki były przepełnione bólem i żalem. Wiedziełam że wszystkto co wtedy powiedział było prawdą. Bez zastanowienia wspięłam sie lekko na palce i ujęłam jego blady policzek. Musnęłam jego wargi swoimi na chwilę się do nich przy ssając. Nie oddał pocałunku, przez co posmutniałam i oddaliłam się od niego. Fanki w tle piszczały niektóre z zachwytu, drugie z zazdrości a niektóre po prostu na widok Justina. Spuściłam lekko głowę zakłopotana i zarumieniłam się. Widziałam po nogach że chłopak nadal stał w tym samym miejscu. Jaka ze mnie idiotka - z karciłam się w myślach i ruszyłam w kierunku auta w którym na pewno czekał już Kenny. Podniosłam z ziemi torbę i otworzyłam drzwi limuzyny wrzucając wpierw torbę. Kiedy chciałam wsiąść drzwi przede mną zamknęły się a ja zostałam przygwożdżona do czarnego lśniącego auta. Zobaczyłam Justina wpatrującego się we mnie czekoladowymi pełnymi łez oczami.
- Myślałaś że pozwolę Ci od tak odjechać? - szepnął mi do ucha i przybliżył się do mnie.
Stykaliśmy się czołami oraz każdym innym centymetrem naszego ciała. Do naszych uszu dotarły piski a oczy raziły miliony lamp błyskowych. Justin w tej chwili uśmiechnął się do mnie odsłaniając białe równiutkie ząbki i przywarł swoimi wargami do moich jedną ręką obejmując mnie w pasie a drugą gładząc mój policzek. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie - o ile bardziej się jeszcze dało, a ja wplotłam palce w jego włosy i oddałam pocałunek. Z począku nie śmiałe a potem ogniste pocałunki sprawiły mi wielką przyjemność i radość. Oderwaliśmy się od siebie z nierównymi oddechami a za plecami usłyszeliśmy głośny aplaus i niekiedy cichsze "uuuuuu". Justin uśmiechnął się do mnie i splótł nasze dłonie.
- Teraz mnie twoje fanki znienawidzą, a Usher nas zabije ... - zaczęłam, lecz on zamknął mi buzię krótkim lecz namiętnym całusem. Oderwałam się od niego i pokazałam kciukiem na limuzynę do której mnie przyparł. Odepchnął się ode mnie pociągając mnie przy tym za sobą i otworzył mi drzwi jak na dżentelmena przystało. Pokiwał wszystkim Belieberką i wsiadł zamykając za sobą drzwi. Kiedy ruszyliśmy otworzył na chwilę okno i pokazał wszystkim serduszko z rąk a potem je zamknął i odwrócił się w moją stronę. - wow ... - szepnęłam przerywając straszną ciszę. Chłopak cały czas się na mnie patrzył ale tym razem zrobił zdziwioną minę.
- Co jest? - zapytał ściskając moja dłoń.
- Czy my ... ? - zapytałam. Wiem, wyszłam na idiotkę ale nie mogłam w to uwierzyć
- Ah, nie martw się to było tylko dla ustawki. Usher mi kazał Cię sprowokować aby była jakaś sensacja - puścił moja dłoń i odwrócił się w inną stronę.
Czyli on to wszystko powiedział po to aby wywołać u mnie emocje i "zacząć przedstawienie" ? Mieliśmy być parą tylko dla mediów. Małe całusy, chodzenie za rączki, obmacywanie się, pokazywanie się razem to było w umowie... Umowa nie obejmuje zakochanie się - szeptałam sobie w myślach. Cały czas miałam w uszach tylko słowa "Usher mi kazał Cię sprowokować aby była jakaś sensacja" , a ja jak głupia myślałam że to naprawdę się dzieje. Łzy napłynęły mi do oczu, ale z trudem udało mi się opanować aby nie zauważył.
Oczami Justina :
- Czy my ... ? - zapytała się. Chciałem jej powiedzieć że tak, że to było na prawdę że mi na niej zależy i jeszcze raz posmakować jej ust lecz nie mogłem. Nie wiem dlaczego ale poprostu powiedziałem:
- Ah, nie martw się to było tylko dla ustawki. Usher mi kazał Cię
sprowokować aby była jakaś sensacja - puściłem jej i odwróciłem się do okna nie mogąc spojrzeć jej w oczy. Ona zrobiła tak samo.
Ukradkiem na nią patrząc widziałem łzy w jej oczach a ona z nadzieją że nie widzę ocierała je. O nie, znowu to zrobiłem ! Znowu ją zraniłem. Po co ja to w ogóle powiedziałem ? Walczyłem ze sobą w myślach nawet nie zauważyłem kiedy podjechaliśmy pod dom do póki nie usłyszałem jak Rose mocno trzasnęła drzwiami. Odrazu też wysiadłem i zobaczyłem jak biegnie do wejścia. Ruszyłem za nią ale nie potrafiłem jej dogonić, ponieważ co bym jej wtedy powiedział? Zły na siebie odrazu pobiegłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i schowałem głowę w poduszkę. Usłyszałem że ktoś wchodzi do pokoju i od razu odwróciłem się patrząc na Ushera.
- Stary, nikt nie kazał Ci jej całować! - krzyknął na mnie - Wystarczyło gdybyście potrzymali się za ręce i przytulili się przed kamerami a nie robili taką szopkę ale musze przyznać że wyszło nie źle - uśmiechnął się a ja nie wiedząc co robić wysiliłem się na to samo
- Zapomniałeś nam powiedzieć co mamy robić, spanikowałem. Pokłóciliśmy się i wyszedłem bez niej na dywan. Chciałem naprawić sytuację i przed kamerami pocałowałem ją i tyle. Przepraszam nie chciałem. Nie wiedziałem co robić - próbowałem się jakoś wytłumaczyć kłamiąc mu prosto w twarz.
- Dobra, jutro pewnie będziecie na okładkach wszystkich kolorowych gazet. Niedługo wydajemy twoją płytę wiec szum będzie naprawdę potrzebny aby ludzie ją kupowali. Świat musi o tobie usłyszeć! - przybiliśmy sobie piątkę i Raymond otworzył drzwi aby wyjść z pokoju. Kiedy je otworzył w drzwiach stała brunetka przebrana już w dres do spania i miała związane w koński ogon włosy.
- Jak mogłeś!? - krzyknęła patrząc się na mnie oczami pełnymi łez.
- Justin! Co Ty jej zrobiłeś co?! - krzyknął na mnie wujek po czym rzucił się za dziewczyną dobijając się do pokoju w którym się zamknęła - Rose ! Otwórz! Pogadajmy!
Oczami Rosalie:
Chciałam iść na dół bo butelkę wody abym mogła się czegoś napić kiedy usłyszałam jakieś ciche krzyki w pokoju na przeciwko. Podeszłam bliżej i przyłożyłam ucho do drzwi.
- Stary, nikt nie kazał Ci jej całować! Wystarczyło
gdybyście potrzymali się za ręce i przytulili się przed kamerami a nie
robili taką szopkę ale muszę przyznać że wyszło nie źle!
- Zapomniałeś nam powiedzieć co mamy robić, spanikowałem. Pokłóciliśmy
się i wyszedłem bez niej na dywan. Chciałem naprawić sytuację i przed
kamerami pocałowałem ją i tyle. Przepraszam nie chciałem. Nie wiedziałem co robić - Mówił Bieber. Nienawidzę go! - krzyknęłam w duchu
- Dobra, jutro pewnie będziecie na okładkach wszystkich kolorowych
gazet. Niedługo wydajemy twoją płytę wiec szum będzie naprawdę potrzebny
aby ludzie ją kupowali. Świat musi o tobie usłyszeć! - usłyszałam kroki w kierunku drzwi więc się od nich odsunęłam nie chcąc być przyłapaną na podsłuchiwaniu.
- Jak mogłeś!? - krzyknęłam patrząc na Justina całymi załzawionymi oczami. A wiec były już dwie wersje tego co się wydarzyło. Zobaczymy co jeszcze wymyśli. Jak ja mogłam mu uwierzyć w każde jego słowo?! Pobiegłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami i przekręcając w nich klucz.
- Justin! Co Ty jej zrobiłeś co?! - usłyszałam głos wujka a następnie walenie w drzwi. - Rose ! Otwórz! Pogadajmy!
Nie miałąm ochoty z nikim gadać a tym bardziej z wujkiem ani z Justinem. Chciałabym w tej chwili aby była tutaj Ann. Wiem, miałam do niej żal o to że całowała się z Justinem ale to nie jej wina że on ją potraktował jak zabawkę. Położyłam sie na łóżku nadal płacząc jak małe dziecko.
_________________________________________
Przepraszam że wczoraj nie dodałam, ale miałam małe problemy techniczne. Dziękuję Wam również za miłe komentarze bo to dzięki nim mam siłę pisać dla Was nowe rozdziały. Dziś jestem mega szczęśliwa bo właśnie mija tydzień odkąd widziałam Justina. Upłynęło to jakby to były tylko 2 godziny. Więc jeśli pod tym rozdziałem będzie 15 komentarzy to dodam jeszcze dziś nn <33
15 komentarzy = szansa na nn dziś wieczorem <33
Omg ! Jakie zamieszanie ! Haha cały czas czytałam z otwartą buzią z miną " WTF"?! :D
OdpowiedzUsuńhaha zajebiste <3 pisz dalej :D
Super dzisiaj musi być kolejny rozdział plissss.
OdpowiedzUsuńCudowny ! Chcę już następny :D
OdpowiedzUsuńBoże boski rozdział ! Dodaj dziś następny plisS ! *__*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 Ale zamieszanie było ale mam nadzieję że wszystko będzie dobrze :) Dzisiaj dodaj następny <3
OdpowiedzUsuń@karus43
Suuper rozdział ! Justin znowu wszystko popsuł ;c
OdpowiedzUsuń<33
w niektórych momentach miałam otwarte usta ;O
OdpowiedzUsuńkurde ciekawe co dalej .. SUPER <3
OdpowiedzUsuńzajebisty ten blog !! :*
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaa Justin ty ciulu !
OdpowiedzUsuńczemu on jest taki głupi ;o mam nadzieje, że będa szczęśliwi :)
OdpowiedzUsuńfajny długi rozdział :)
OdpowiedzUsuńCudny *__* Dawaj następny <3
OdpowiedzUsuńEj dawaj tu jakoś pozytywnie :) Bo masakra Justin taki nie miły . Ale mam nadzieję że będzie później OK :D . Czekam niecierpliwie na następny <3
OdpowiedzUsuńRozdział na + . Dawaaaj następny bejbe <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńprzeczytałam w jeden dzień wszystko! to takie wciagające.Cały czas czytałam z otwarta buzią ,przy niektorych rozdziałach mialam szklanki w oczach!Cudownie piszesz:** Kocham to opowiadanie:***
OdpowiedzUsuńautorka: http:/jb-dream-love-story.blogspot.com//
Pozdrawiam:*
P.S. poprzedni komentarz usunęłam,bo źle napisałam link :)
Zarąbisty. ;D Ale ci fajnie, że go widziałaś;D Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział xd Dawaj szybko nn ;)
OdpowiedzUsuńmyślałam, że dzisiaj będzie nowy ;c
OdpowiedzUsuńwiem, przepraszam zawiodła was ale kurde nie przewidziała ze moi rodzice bd mnie ciągnąć po jakiejs głupiej strefie kibica na jakis głupio mecz ktorego nawet polska nie potrafi wygrać . Przepraszam i strasznie sie z tym czuje ........
OdpowiedzUsuń