poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział pierwszy ♥

"Na na na, na na na, na na na
Ya girl
Na na na, na na na, ey If I was your boyfriend
Na na na, na na na, na na na ey
Na na na, na na na, ey
If I was your boyfriend."
- Koniec! - krzyknęła Ann, moja najlepsza przyjaciółka zamekając tym samy mini ekranik mini cyfrowej kamery. Właśnie skończyłyśmy nagrywać mój taniec do piosenki Boyfriend Justina Bimbera. Wiem że on się tak nie nazywa ale go nie lubie, a piosenkę wybrała mi przyjaciółka która jest jego psychofanką. Musze przyznać że doś miło się tańczyło do tej piosenki ponieważ miałą wiele fajnych beatów w których można było się wykazać ruchami, ale szkoda że on sam tego nie dostrzega i nie wykorzystuje - Wyszło genialnie. Ale jedno mi nie pasuje.
- Co? - zapytałam zdyszana podnosząc maskę i  ocierając pot z czoła froterowym białym ręczniczkiem i biorąc łyk wody
- Po cholere Ci ta maska? Nie dosyć że jesteś ładna to świetnie tańczysz.
- Nie chce aby ludzie mnie rozpoznawali - uśmiechnęłam się i zaczęłam zbierać swoje rzeczy - Muszę już lecieć. Pa - cmoknęłam przyjaciółkę w policzek - Zadzwonię potem - i udałam się w kierunku wyjścia z sali baletowej w której codziennie robiłam sobie próby ponieważ było to jedyne miejsce gdzie było pełno luster i tak dużo miejsca. Doprawdy miałam w piwnicy w swoim domu podobną salę ale tam sał mój sprzęt muzyczny więc gdyby zachciało mi sie tańczyć mogłabym uszkodzić siebie i instrumenty.
- Czekaj! A co z tym filmikiem? - zapytała Anna krzycząc za mną
- Co chcesz to zrób tylko nigdzie nie pisz mojego imienia ani nazwiska ! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę domu.

Wchodząc do domu odrazu udałam się do swojego pokoju rzucając przez ramię mamie i mojemu młodszemu bratu Johnowi szybkie "Cześć". Zamekając za sobą drzwi swojego pokoju rzuciłam się na łóżko z wielką ulgą. Byłam strasznie zmęczona, że to aż nie do opisania. Leżałam tak na łóżku prawie pół godziny zanim zdecydowałam się włączyć wierzę. Leciała akurat piosenka jakże słodkiego bachorka Bimbera 'Baby' z tym jego piskliwym babskim głosikiem.
- Oh weź zamknij sie już bo nie mogę Cię słuchać! - wyłączyłam wierzę i poszłam na dół do piwnicy.
 Kiedy zeszłam ostrożnie po wąskich drewnianych schodach zobaczyłam mój azyl. Była to wielka piwnica w której stała perkusja, biały fortepian i moja ukochana gitara. Podeszłam do niej i osunęłam się na ziemię siadając obok i birąc ją na kolana. Przejechałam ręką po jej strunach i od razu skrzywiłam się i cofnęłam rękę i wytarłam ją w spodnie. Struny były lepkie od jakiejś mazi a struny roztrojone mimo wczorajszego trudu nad strojeniem ich. Usłyszałam cichy chichot u szczytu schodów więc od razu pobiegłam na górę dorwać tego małego szkodnika. John miał 13 lat a zachowywał się jak mały bachor.
- Choć tu gnojku! - krzyknęłam do brata ciągnąc go za koszulkę
- Mamo! - wydarł się chłopiec do kobiety stojącej trzy metry przede mną, mojej matki
- Puść go! - krzyknęła moja rodzicielka wycierając w ręce talerzyk ozdobną w kwieciste wzorki ściereczką.
- On mi sie spuścił na gitarę i ją rozstroił!  - krzyknęłam przykładając pięść do brzucha chłopca, lecz narazie nie chciałam go jeszcze bić.
- Co zrobił?! - zapytała się mama a jej oczy rozszeżyły się do rozmiaru pięciozłotówek
- To nieprawda mamo! Ona szuka tylko pretekstu aby się na mnie wyżyć ! - uśmiechnął się zdradziecko do mnie a potem spojrzał na mamę wzrokiem pełnym błagania.
- Rose! Mam dość tego że Ciągle obwiniasz brata!
- Ale mamo! Nic nie czajisz? Idź zobacz sobie moją gitarę w jakim jest w stanie! - póściłam brata a łzy napłynęły mi do oczu. - Nie chce tu mieszkać już! Mam was dosyć! Nigdy mi nie wierzycie, chociaż to ja mam rację!
-Możesz sie z tąd wynieść, proszę bardzo, nikt Ci nie broni! - krzyknęła matka
- Tak yhym, ciekawe do kąd ?! - też już zaczęłam powoli unosić na matkę głos
- A idź w pizdu! Jedź do wuja Raymonda do LA ! Może on będzie dla Ciebie lepszy! - matka wrzasnęła i zniknęła w kuchni. Spojrzałam wkierunku brata który przyglądał sie całemu zajściu śmiejąc się. Pokazałam mu język i poszłam do góry zadzwonić do wuja. Skoro matka chciała abym sie wyprowadziła to tak zrobię. Za dwa tygodnie wakacje więc co to za różnica czy pojadę teraz ?
- Hallo? - rozległ się głos Raymonda w słuchawce
- Cześć. Tu Rosalie z tej strony, słuchaj mam do Ciebie proźbę.
- Wal śmiało, wiesz że mojej ulubionej siostrzenicy zawsze pomogę. - powiedział rozbawionym głosem
- Mogłabym się do Ciebie przeprowadzić na całe wakacje? - zapytałam nie śmiało.
- Spoko, tylko kiedy ?  Bo wiesz, nie mieszkam sam, mam w domu pewnego nastolatka i jego mamę ale mam nadzieję że się polubicie i pewnie będziesz zadowolona - postawił akcent na ostatnio słowo
- A kiedy mogę przyjechać?
- Słuchaj, mogę Ci zarezerwować bilet dziś na 20 tylko co na to twoja matka? - zapytał
- Oh, onic sie nie martw sama powiedziała że mam się wynieść. - usmiechnęłam się mimowolnie do słuchawki i usiadłam na łóżku wpatrując się w moją szafę.
- Dobra, dobra nie wnikam kochanie. Więc spakuj sie za trzy godziny masz samolot, bo ci go rezerwuję i odbiorę Cię z lotniska
- Dziękuję. Papapa
 Jak się rozłączyłam byłam szczęśliwa że sie zgodził. To nic że będę mieszkac z jakimś kolesiem i jego matką która pewnie kręci z wujkiem, ważne aby być z dala od domu. Zadzwoniłam do Ann. Rozmowa z nią nie należała do najłatwiejszych ponieważ ciężko jest się rozstać z przyjaciółką chociaż na dwa miesięce a potem zaczęłam się pakować. Spakowałam prawie całą szafę swoją a nim się obejrzałam została mi godzina do odlotu. Chwyciłam jeszcze ostatnie potrzebne mi rzeczy i poleciałam z walizką na dół żegnając się z mamą i biorąc swój paszport z szawki na dole. Dziekuję losowi że mogę tam lecieć.
Kiedy już wsiadłam do samolotu rozsiadłam się wygodnie w fotelu i włączyłam iPada słuchając piosenek. Zasnęłam a mój sen przerwała dopiero stewardesa która powiadomiła mnie że właśnie wylądowaliśmy. Wysiadłam posłusznie tak jak reszta pasarzerów i skierowałąm się po swój bagaż. Rozpoznałam go odrazu ponieważ mało kto ma fioletową walizkę i poszłam w kierunku drzwi wychodzących na zewnątrz. Przed wejściem spotkałam swojego wujka i od razu rzuciłam mu się na szyję. Po zamienieniu paru słów ruszyliśmy w drogę do mojego nowego tymczasowego domu. Po drodze mój wujek, mój chrzestny opowiedział mi pare nowości ja mu również. Droga nam tak szybko minęła że nawet nie zdążyłam się dobrze rozgadać. Kiedy weszliśmy do domu było już strasznie ciemno. Raymond zapalił małe światełko które oświetliło piękną kuchnię w której już nie raz byłam. Przeszłam na palcach do swojego dawnego pokoju aby nie obudzić tej reszty domowników i wślizgnęłam się do swojego dawnego pokoju w którym spałam za każdym razem kiedy tutaj przebywałam. Zapaliłam małe światełko i odrazu czyknęłam do łazienki pod prysznic. Umyłam włosy i całe ciało po czym owinęłam się ręcznikiem i weszłam z powrotem do pokoju. Nachyliłam się nad walizką i...
- Mrraśnie wyglądasz - usłyszałam lekko zachrypnięty męski głos. Szybko krzyknęłam i odwróciłam się przytrzymując ręcznik jedną ręką aby nie spadł a drugą trzymając moje czerwone stringi. Kiedy zobaczyłam chłopaka z nagim torsem i grzywką spuszczoną na oczy od razu zacieśniłam ręcznik i schowałam seksowne majetczki za plecy - Jak dla mnie możesz je założyć abym mógł je potem zdjąć - krzyknęłam jeszcze głośniej a do pokoju wszedł wujek
- Co robi tutaj ten koleś? - zapytałam go
- Tan koleś? - zapytal chłopak w moim łóżku
- Słuchaj, nie mówiłem Ci że nie śpisz w swoim dotychczasowym pokoju? - pokręciłam głową - ooł. To mamy problem. Dobra, twój pokój teraz będzie na przeciwko. Idę już, a Ty się lepiej ubierz zanim on cię rozbierze  - powedział kiwajac głową na chłopaka i wyszedł z pokoju.
- Ej ty. Odwrócisz się na chwilę bo bym chciałą się ubrać? - chłopak przykrył głowę kołdrą a ja szybko założyłam na siebie moje stringi i biustonosz do kompletu i  na wierzch koszulkę luźną do spania.

2 komentarze: